5 maja 2016

Zimowe uśpienie

Zima nie jest moją ulubioną porą roku. Jest zimno, a ja nie lubię marznąć. Dzień jest krótki, a ja jestem uzależniona od słońca. Wynajem studia trochę kosztuje, a portfel nijak nie chce wyrzucić czegoś extra. Dlatego blog przeszedł w stan hibernacji, zdjęcia się produkowało zaledwie raz w miesiącu, pracowało się (i - póki co - pracuje się nadal) na etacie, a wieczory najchętniej się spędzało w łóżku z kubkiem herbaty i kolejnym maratonem z Bing Bang Theory. 

Pora jednak w końcu wrócić do żywych, ruszyć szare komórki, wykrzesać z siebie trochę kreatywności i opowiedzieć parę zaległych historii. Ale powoli, nie wszystko na raz, najpierw muszę się wyspać.  A gdy już to zrobię opowiem wam o sesjach z baletnicą, o pastelowych beauty, o wiankach i koronie z kwiatów, o szczypcie nagości przed obiektywem i o bajkach małych i dużych. Opowiem też o moich zmaganiach z tą histeryczką, którą widuję codziennie w lustrze, o zaufaniu i braku zaufania, o podróżach małych i dużych i o paru szaleństwach (a w każdym razie o tych paru, o których bez wstydu mogę opowiedzieć). 

Oby tylko nie zabrakło mi zapału...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz