13 października 2015

Strach oswojony.

Osoby niepełnosprawne przeważnie cechuje niskie poczucie własnej wartości i brak wiary w siebie. Ja, niezależnie od mojego wygadania, tupetu i przebojowości, byłam taka sama. I chyba wciąż jestem. Nawet jeśli przez rok zrobiłam ogromne postępy, to jest to proces długotrwały i  wymagający ode mnie wiele wysiłku.

Nie będę tu opowiadać smutnej historii o ciężkim i przygnębiającym życiu. Po pierwsze dlatego, że wbrew temu co niektórzy woleliby usłyszeć, moje życie wcale nie jest i nie było cięższe od życia przeciętnego człowieka. Inne? Owszem. Ale każdy ma jakieś troski i zmartwienia, z którymi musi się uporać. A po drugie dlatego, że nie mam najmniejszej ochoty zagłębiać się w przeszłość. No chyba, że po to, aby opowiedzieć tu jakaś ciekawą historię. A parę takich w zanadrzu mam. 
Warto chyba jednak, żebym napisała parę słów o tym, jaka byłam zanim zaczęłam się przepoczwarzać. Albo lepiej - niech zrobią to za mnie niektórzy spośród moich przyjaciół, znających mnie najdłużej. Poprosiłam ich, by skupili się raczej na cechach, które ich irytowały i które obecnie w jakiś sposób udało mi się zmienić.

Bożena: "Poznałam Cię w fazie poczwarki. Pierwsze wrażenie? Miła, ale zadziera nosa. Potem to poznawanie łączyło się z Twoją zmianą i pomyślałam, że stajesz się odważniejsza, że to nie było zadzieranie nosa tylko strach, obawa przed światem. A teraz to się nawet można z Tobą między ludźmi pokazać ;)"

Dorota: "Mam wrażenie, że od zawsze była u Ciebie »wojna postu z karnawałem«, czyli chęć ukrycia się przed światem kontra wyjście światu naprzeciw. Dzisiejsze cudne media oczywiście zrobiłyby z tego kolejną szopkę pod tytułem »jestem niepełnosprawny, ale i tak wam pokażę«, a ja widziałam w Tobie przede wszystkim osobę, która chce pokonać swoje zahamowania i to nie mające stricte związku z wózkiem (chociaż na pewno wózek się do nich wielce przyczynił). Zawsze walczyłaś i nawet, gdy twierdziłaś, że się poddajesz to wiedziałam, że nie. No i kurde, kto mnie zawsze motywował jak nie Ty? 5 czy 10 lat temu nie miałabyś aż tyle odwagi poznawać nowych ludzi. Bardziej się za kimś kryłaś, tak jak ja do tej pory robię..."

Wojtek: "Byłaś marudna, łatwo się irytowałaś i często miałaś kiepski nastrój. Wydaje mi się, że teraz stałaś się bardziej opanowana, tzn. trudniej Cie wyprowadzić z równowagi. Może dlatego, że się lepiej znamy ;) A może dlatego, że po prostu mniej się przejmujesz i ogólnie bardziej optymistycznie myślisz. Byłaś też mniej towarzyska i bardziej odizolowana od świata zewnętrznego. Ale zawsze uważałem Cię za osobę inteligentną, mającą własne zdanie, wrażliwą i kreatywną."

Ewa: "To, że byłaś marudna, nerwowa, wybuchowa, trudna i stwarzałaś wrażenie, jakbyś zadzierała nosa to się zgadza :P Bywałaś nieznośna i dość krytyczna wobec innych. Ale wiesz, każdy ma lepsze i gorsze dni i my zawsze tak do tego podchodziliśmy. Jeże są milutkie, ale nie próbujesz ich przytulać jak postawią kolce, nie?"

Wyłania się opis raczej irytującej i niefajnej osóbki, prawda? Cóż, w pewnym sensie taka właśnie byłam. Na szczęście nie bez przerwy ;)
Zainspirowana tym wszystkim postanowiłam też zadać pytanie "Jaka według ciebie jestem?" tym, którzy znają mnie nieco krócej niż rok. Na szczęście, nie jest już tak źle :P

Adrianna: "Za wszelką cenę starasz się realizować swoje cele i marzenia, co w obecnych czasach jest rzadkie, bo ludziom często się nie chce. Chyba łatwo się obrażasz na ludzi, którzy sprzeciwiają się Twojej woli :P Z drugiej strony potrafisz też przeprosić kogoś za głupiego focha  jeżeli uznasz, że był bez sensu (ja osobiście nie umiem tak). Uparciuch z Ciebie :P A tak poza tym to cenię sobie znajomość z Tobą, jesteś szczera, co jest teraz rzadkością. Łatwiej jest słodzić komuś niż powiedzieć szczerze co się myśli. Przy tym starasz się nie ranić, to w Tobie lubię :) A no i zapomniałabym: JESTEŚ SZALONA!!!! :D"

Malina: "Gdybym musiała napisać o Tobie wszystko, to zajęłoby mi to cholernie dużo czasu, a mam go za mało. Dlatego będzie krótko :) Ambitna perfekcjonistka, gadatliwa, często pesymistka, zbyt punktualna :P, szczera jędza :), uparta, wrażliwa, odważna, zdolna, śmiała, bystra, dowcipna, czasem egoistyczna, ironiczna, maruda, pracowita, stuknięta w porywach do pojebana :*"

Żeby wyjść z własnej skorupy strachu i ograniczeń nie wystarczy po prostu chcieć, choć to bardzo ważny element układanki. Potrzebni są także odpowiedni ludzie, spotykani na naszej drodze. Pokazują to przytoczone powyżej wypowiedzi. Z każdą kolejną jeszcze bardziej doceniałam moich przyjaciół, którzy zobaczyli we mnie coś więcej, niż kolce i nerwowość. Są najlepsi na świecie i BASTA! A ja jestem ogromną szczęściarą, że ich mam :)

Jednak wracając do tematu, aby wyjść z własnej skorupy, która jak widać potrafi być bardzo źle odbierana, potrzebny jest też jakiś impuls. Coś co bardzo mocno zmotywuje do działania, aby nie można się już było zatrzymać czy cofnąć. A mówiąc wprost - coś co sprawi, że nie stchórzy się przy pierwszych trudnościach. Chyba już nie muszę tłumaczyć, co było moim motywatorem ;)
Wiedziałam, że organizując sesje zdjęciowe i spotykając się z nowymi osobami mój uciążliwy pancerz będę musiała nie tylko zostawić w domu, ale wręcz go wyrzucić na zawsze. Gdy się ma zawód lub hobby, które bazuje na relacjach z różnymi ludźmi nie można robić niezbyt dobrego pierwszego wrażenia. Nie trzeba długo analizować różnych sytuacji aby wiedzieć, że podstawą jest wtedy uśmiech (z tym nigdy nie miałam problemu) i otwarta postawa (cóż, musiałam przygładzić kolce). Łatwo nie było, ale przecież nie miałam nic do stracenia, a wiele do zyskania.

Gdyby nie tak pozytywne wspomnienie sesji z Olą to nie wiem, czy prędko zdecydowałabym się na samodzielne poszukiwania modelek. Doszłam do wniosku, że jak nie zaryzykuję i nie spróbuję to znów stanę w miejscu. Dlatego zapisałam się do grupy na Facebooku zrzeszającej osoby z mojego miasta w taki czy inny sposób związane z fotografią. Gdy tylko miałam w głowie jakiś pomysł napisałam ogłoszenie i czekałam. Zaowocowało to nawiązaniem współpracy z pierwszą wizażystką, Izą
Wówczas zgłosiła się do mnie prześliczna Mira. Naturalny wdzięk i czar sprawiły, że fotografowanie jej było czystą przyjemnością. Zrelaksowałam się do tego stopnia, że przestałam zwracać uwagę na zaciekawione spojrzenia przechodniów, choć i tak większość z nich nie spoczywała na mnie. W końcu MonsterTruck nie mógł się równać z moja piękną modelką ;)


zdjęcie z Sylwia Brzozowska - Obiektyw na kółkach


Więcej zdjęć z sesji z Mirą można znaleźć pod tutaj.


zdjęcie z Sylwia Brzozowska - Obiektyw na kółkach



Do tej pory starałam się nie robić wokół siebie zbędnego zamieszania. Jednak to wszechobecne zainteresowanie uświadomiło mi, że tak się po prostu nie da. Uwagę przykuje nie tylko sama modelka, jej stylizacja lub makijaż, ale też MonsterTruck, aparat i cała fotograficzna otoczka. A ja, chcąc się tym zajmować, nie schowam się już do mysiej dziury i nie wmówię sobie, że jestem niewidzialna. No dobrze, z moim charakterem nigdy nie było takiej możliwości, a mysia dziura jest stanowczo za mała. Chodzi raczej o to, że o ile społeczeństwo jako tako oswoiło się już z obecnością osób niepełnosprawnych, to trudno im się pogodzić z wizerunkiem kogoś, kto nie mieści się w żadnych znanych im stereotypach. I chyba nie ma się co dziwić, że fotograf na wózku wzbudza ich zainteresowanie. 
Kiedy to zrozumiałam postanowiłam przekuć tą "wadę" może nie tyle w zaletę, ale w swój znak rozpoznawczy. Nie ukrywałam moich ograniczeń, bo i po co? Jeśli wszystko jest od razu jasne to oszczędzam sobie i innym czasu, który traciłabym na tłumaczenia, dlaczego pewne rzeczy są nie do zrealizowania. Z tego względu, gdy po jakimś czasie zdecydowałam się na założenie fanpage'a wymyśliłam zrobię moje logo.






I zaczęła się dziać rzecz niesamowita. Nie tylko zaakceptowałam w końcu obecność MonsterTrucka w moim życiu. Jest to jest i nic tego nie zmieni. Jednak ja go nawet polubiłam i zaczęłam traktować jak gadżet, który mnie wyróżnia, a nie stygmatyzuje. To ważna zmiana, dzięki której mogę się w końcu zacząć skupiać na tym co ważne, zamiast nabijać sobie głowę przygnębiającymi bzdurami. Oczywiście nie stało się to z dnia na dzień i wciąż nie jest idealnie, jednak jeśli porównam swój poziom pewności z siebie sprzed roku z tym co jest teraz, to różnica jest ogromna. A wszystko za sprawą pasji, która wymagała ode mnie wyjścia ze skorupy :)

Jednak pomimo nabrania odrobiny pewności siebie i odwagi, przed sesją motocyklową robiłam dobrą minę do złej gry. A mówiąc inaczej - bałam się okropnie. Ale nie ludzi, choć niektórzy faktycznie mogliby się wystraszyć ekipy kilkunastu motocyklistów ;) Nie, ja bałam się ich reakcji na mnie, czy mnie odrzucą, czy zaakceptują. Czy nie będą mnie trzymać na dystans z powodu MonsterTrucka, bo przecież ja siedzę na tym, czego oni mają prawo się obawiać...

A jak w końcu było? Cóż, o tym opowiem innym razem ;)

7 komentarzy:

  1. Sylwia piękny tekst napisałaś, bardzo szczery i wymagający dużej odwagi. Wierzę, że w swoim życiu osiągniesz jeszcze niejeden cel i tego Ci życzę z całego serca <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dla ludzi małodusznych i ogrraniczonych to co robisz jest skandalem, uważają to za obrazę wręcz, bo jak Ty-kaleka, śmiesz wchodzić w świat zdrowych ludzi, pełnowartościowych ludzi ze swoją trrawestacją sztuki fotogrficznej. jak możesz robić to co dla nich jest nieosiągalne i niezrozumiałe. zamiast siedzieć w domu (a nawet lepiej w przytułku dla takich samych jak Ty) z dala od widoku publicznego, patrzeć w telewizor podziwiając prawdziwe życie, a niech będzie, czasem również mogłabyś popatrzeć przez okno, ale tak by nikt nie musiał Cię oglądać, to Ty jesteś obecna w przestrzeni publicznej. gorszysz ich tym, że nie tylko jesteś, ale też dajesz coś od siebie, udostępniasz do wglądu swoją perspektywę, ukazujesz, że wcale nie jest tak bardzo inna od tej "zdrowej".
    to co masz pod tyłkiem nie jest czymś czego mamy prawo się obawiać, to jest coś co jest dla nas realnym synonimem końca życia jakie znamy, najgorszym scenariuszem jaki możemy sobie wyobrazić. tylko osoba, która tam była lub jest może dać do zrozumienia, że to jest inne życie, inne możliwości.
    Twoją cechą, która najbardziej zawsze mnie zdumiewała jest to jak MonsterTruck działa w roli filtra, nie musisz się borykać w życiu z tymi wszystkimi interesownymi osobami, przez Twoją problematyczność, a może właśnie dzięki niej, wokół Ciebie są osoby, których wartość trudno jest przecenić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie to wszystko opisałaś i zdjęcia z sesji bardzo udane! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja się cieszę, że napisałaś do mnie na moim blogu, a ja postanowiłam do Ciebie zajrzeć!

    Jesteś NIESAMOWITA! Dzielna, odważna, kreatywna, wyjątkowa! Nie użalasz się nad sobą z powodu niepełnosprawności, lecz działasz. Nie siedzisz, nie płaczesz nad swoim losem, nie "panoszysz" się wśród ludzi "Halo, jestem niepełnosprawna, to musicie mnie zauważyć" (z takimi też miałam do czynienia). Masz przepiękną pasję, a w Twojej pracy widać niebywały talent. Powinnaś być wzorem dla wszystkich osób z niepełnosprawnością! Bo pomimo wielu trudności, niepełnosprawność tak naprawdę siedzi w głowie - mądrością i cudownym charakterem wyprzedzasz niektórych pełnosprawnych o lata świetlne :)

    Pozdrawiam cieplutko i życzę mnóstwa wytrwałości!
    Będę tu zaglądać :)

    Lina Nastya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Jestem wzruszona tyloma ciepłymi słowami i wsparciem :) Pozdrawiam serdecznie i z całego serca zapraszam :)

      Usuń
  5. Przepraszam, że odniosię do zdjęć, ale są piękne po prostu!
    -------------------------------------------------------------------------------------
    Tymczasem zapraszam do siebie:
    Blog z sesjami tematycznymi. Make-up, stylizacja, wiersz, fantastyczne zdjęcia.
    Najnowszy post: ZOMBIE z pełną charakteryzacją: http://stylbycia.blogspot.com/2015/10/glamour-zombie.html

    OdpowiedzUsuń